Co to jest dekontaminacja?

Mycie samochodu usunie luźny brud, ale niestety nie wszystko uda się usunąć samą rękawicą z szamponem. Czy widzisz te martwe muchy wiszące jak Stallone w Cliffhanger? Albo małe czarne plamki smoły, zwłaszcza w dolnych partiach Twojego auta? Nie wspominając o rzeczach, których gołym okiem nie widać, takie jak na przykład opiłki metaliczne.

Dlatego bardzo ważnym elementem kompleksowej pielęgnacji aut jest dekontaminacja. Co to znaczy dekontaminacja? Słowo to zostało zapożyczone przez detailerów ze słownika chemików, którzy przeprowadzali dekontaminacje radioaktywne w przypadku skażonych osób lub rzeczy (łac. de - od; contaminatio - zanieczyszczenie). 

Przyjmując, że nasz samochód nie stał blisko bomby radioaktywnej, po prostu należy dogłębnie oczyścić nasz lakier raz na jakiś czas. Glinka może porysować miękki lakier lub delikatne listwy ozdobne, więc postępuj ostrożnie. Dobrym rozwiązaniem jest przeprowadzenie najpierw dekontaminacji chemicznej.

Dekontaminacja chemiczna (czy też po polsku dogłębne oczyszczanie) polega na użyciu dwóch produktów. Najpierw stosujemy preparat typu tar&glue (takie jak: Prick Bort, ADBL Tar&Glue Remover, Vasco, GYEON Q2M Tar). Wystarczy, że zaaplikujemy produkt na auto, odczekamy chwilę (5-40 minut w zależności od zaleceń producenta) i dokładnie spłuczemy auto. Jeśli lakier tego wymaga, zalecamy po kilku minutach dodatkowo wzruszyć zalegający brud gąbką (np. Soft99 Qjutsu Ultrasoft Sponge). Następnie stosujemy preparat typy deironizer (usuwa on wbite w lakier cząsteczki metalu).

Panie, ale ja mam nowe auto”. „Ja tego nie potrzebuję, auto mam garażowane. Na pewno jest czyste”. To tylko dwa komentarze, z którymi spotykają się detailerzy, a zapewniamy, że jest ich o wiele więcej.

Niestety nowe auta często są transportowane drogą kolejową i po takiej podróży lakier potrafi już wyglądać jak po popularnym zabiegu „Rat Style”. Samochody potrafią nawet miesiącami stać na niezadaszonych parkingach, gdzie niezabezpieczone lakiery narażone są na degradację przez niesprzyjające warunki atmosferyczne (kwaśne deszcze, promieniowaniu UV i wiele innych). Dlatego wymyślono preparat do golenia nóg, oj, to nie ta reklama. Sprawdzałem tylko waszą czujność. Oczywiście chodzi o preparat do usuwania wbitych cząsteczek metalicznych. Podczas aplikacji deironizera na lakier niestety dyskomfortem jest zapach produktu. Nie bez powodu nawiązałem do preparatów do depilacji, ponieważ część ich składu znajduje się również w deironizerach. Dziwne, ale z drugiej strony jeśli jest to bezpieczne dla ludzi, musi być bezpieczne również dla naszych aut.

Zasada aplikacji jest banalnie prosta. Psikamy na lakier, czekamy i spłukujemy. Podobnie jak w przypadku preparatu T&G możemy albo użyć dodatkowo gąbki lub glinki, co może okazać się jeszcze bardziej skuteczne. Na sam koniec pamiętajcie, żeby użyć piany aktywnej, wypędzelkować wszystkie zakamarki i dokładnie spłukać auto. 

Tak oczyszczony lakier gotowy jest na aplikację naszego ulubionego wosku lub sealantu. W przypadku powłoki najprawdopodobniej czeka nas jeszcze polerowanie, ale to w następnym odcinku.

Do zobaczenia, Motomaniacy!

Opinie klientów zobacz: wszystkie opinie
napisał/a:
Pokazuje 1-1 z 1 opinii